Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Zenon Przesmycki (Miriam)

Posępnie harfa moja gra

Posępnie harfa moja gra,
Nuta wybiega trwożna, drżąca.
Czasem nadziei błyśnie skra —
I znowu mrok bez końca.

Szalony piersią wstrząsa ból,
Szarpnięta dziko struna jęczy —
Wiecznie-ż ma konać ziemi król
W żelaznej nędz obręczy?

Z zapałem biegnie ludzki ród
Do wiekuistej prawdy słońca,
Rwie się… lecz szał spienionych wód
W otchłań go ciemną strąca.

Jednak swój sztandar z rąk do rąk
Podają sobie pokolenia,
Blask jego krzepi je śród mąk,
Noc czarną rozpromienia.

On je w słoneczną wiedzie dal —
Po trupim z ofiar ludzkich moście,
Które śród mętnych życia fal
W męczarniach giną, w chłoście.

I tak miliony całe mrą,
A ludzkość naprzód stąpa dumnie.
Nędzna! nie czci tych nawet łzą,
Po których stąpa trumnie!

Przed zwycięzcami pada w proch,
Plwa na poległych zapaśników,
Sławi swój postęp, mając — och! —
Nędzarzy i niewolników!

Czy lepszej doli błyśnie świt
I kiedy? — Któż odgadnąć zdoła?
I tylko dziki bólu zgrzyt
I jęki grzmią dokoła.

W ciemności głuchej, strasznej tej
Niechaj nikt próżnych łez nie roni.
Przeklęty, czyje serce drży,
Kto ugnie dumnej skroni!

Przy piersi pierś i w dłoni dłoń,
Ponad ofiarnym stójmy głazem.
Jeśli nas mroków schłonie toń,
Skonamy chociaż razem.

I razem legniem w zimny grób.
Gnić będą w ziemi nasze kości.
Snadź przyjdzie sąd. Tam każdy trup
Zagrzmi: »Sprawiedliwości!«…

Posępnie harfa moja gra,
Nuta wybiega trwożna, drżąca
Czasem nadziei błyśnie skra —
I znowu mrok… bez końca?