Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Władysław Orkan

Sypie się gruz mego szczęścia

Sypie się gruz mego szczęścia
W otchłań czarną, niby w gardziel mroku — —
Słucham tej strasznej klepsydry,
Jak okrutnego wyroku…

Duszę przenika do rdzenia
Zamieć śnieżna chłostą bezlitosną — —
A pono-ć tam gdzieś lśnią krokusy,
Świat się odradza wiosną…

Słucham głuchych uderzeń serca,
Jak grudek, zrzucanych na trumnę — —
I myślę w obłędzie męki,
Jakie to bardzo rozumne…

Ktoś mi, przez cud mój wzrosły w niebo,
Gasi ostatnią skłonu jaśnię — —
A ja z uśmiechem skrzepłym w sercu czekam
Aże zagaśnie…

Nadto to wszystko bolesne,
Aby się tem poetycznie pieścić — —
Lękam się tylko ciszy grobu,
Gdy gruz przestanie szeleścić.