Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Władysław Orkan

Sen-jawa

Na Pustce swej, gdzie błękit śnią kwiaty gencyi,
W mrok nachylony, patrzę, jak gwiazdy migocą…
Przewiewna myśl… i nagle czarodziejską mocą
Znajduję się w kwitnącem mieście — Florencyi…

Czas Odrodzenia. Wiosna. Noc. Ulice w cieniu.
Widzę czoło katedry, jak się wznosi hardo.
Wśród róż zaśnionych stąpam i w cichem skupieniu
Przypominam, co mówił mój mistrz Leonardo…

Sen znikł. Znów widzę Pustkę gwiazdami zasianą…
Cóż jest snem, a co jawą?… Próżno się wybystrza
Mózg i próżno sili się pamięć ująć w ryzę…

Ależ nie — to złudzenie! Wszak jeszcze dziś rano
Widziałem przyjaciółkę kochanego Mistrza,
Szlachetnie urodzoną, piękną Monę Lizę.