W miłej ustroni ogrodu, Pośród gęstych drzewin chłodu, Bez przepychu i ozdoby, Miłych osób były groby. Bliska z granitu kolumna, Z olbrzymiej postawy dumna,
Na jeden z grobów spojrzawszy z góry,
Rzecze: «Kamieniu ponury!
Czemuż tym miejscom wydzierasz ozdoby!
Precz na cmentarz, smutne groby!»
Człowiek, co właśnie grób polewał łzami,
Tak za miłemi ujął się grobami:
«Nieczuły głazie! pomnij, żeś ty z niemi
Z jednej wykowany ziemi,
Ta tylko między wami właściwie różnica,
Ty tu stoisz bez celu, a tych cel zaszczyca;
Twoim gardzę widokiem, przy nich wspomnę sobie,
Że miłość, przyjaźń wdzięczność nie ginie i w grobie.»