Sztuczna sztuka, czyli wytwory sztucznej inteligencji
Autor
Mirosław Kukla
Latem 2022 roku, wygenerowany przez sztuczną inteligencję obraz wygrał konkurs malarski w Kolorado. W prestiżowym konkursie Sony World Photography Awards 2023, w kategorii Creative, zwyciężyło zdjęcie stworzone od podstaw przez algorytm. Czy w niedalekiej przyszłości AI wyprze ludzi i zawładnie artystycznym światem?
Od zarania dziejów człowiek czuł potrzebę twórczej realizacji. I realizował się, na miarę swojej epoki i swoich możliwości. Jednak bez względu na to, czy były to jaskiniowe malowidła, antyczne rzeźby, średniowieczne ołtarze, renesansowe budowle, barokowe opery, czy wreszcie współczesna muzyka rockowa – zawsze lokował w tym siebie – swoją duszę, swoje uczucia, swój gust i poczucie estetyki.
Świat posuwał się naprzód, a wraz z jego rozwojem ewoluowały techniki tworzenia. Archaiczne narzędzia, zastępowano coraz nowocześniejszymi odpowiednikami, które ostatecznie, pomimo swojego coraz większego zaawansowania, wciąż stanowiły tylko instrumentarium w twórczym wysiłku człowieka.
Reklama
Nadszedł jednak czas, w którym pewne granice zostały przekroczone. Zaprzęgając AI w kierat artyzmu, wykreowano samowystarczalny mechanizm, dla którego to człowiek stanowi co najwyżej narzędzie. A i to do czasu. Skomplikowane algorytmy malują obrazy, generują zdjęcia, komponują muzykę, piszą wiersze. Produkty sztucznej inteligencji zaczynają wygrywać konkursy, spychając na dalszy plan misterne wytwory ludzkich rąk.
Ile sztuki w sztuce?
Czy twory sztucznej inteligencji zasługują na miano sztuki? Zapewne miażdżąca większość z nas odpowie: – absolutnie nie, w tym nie ma duszy. Wszak od zawsze sztuka, jawi się właśnie jako zwierciadło jestestwa jej autorów.
Wyobraźmy sobie, że natknęliśmy się na ujmujący wiersz. Genialna liryka, na miarę Leśmiana, pełna głębokich metafor i niesamowitego klimatu. Literacki majstersztyk, przemawiający do nas od pierwszej strofy. Czytamy, analizujemy. Coraz bardziej odnajdujemy w nim siebie, swoje przeżycia, troski, żale. Zaczynamy nawet identyfikować się z wrażliwym autorem, który w jakże misterny sposób przelał na papier swoje wewnętrzne cierpienie – tak bardzo podobne do naszego. I oto nagle, ktoś uświadamia nas, że słowa zostały wygenerowane przez algorytmy sztucznej inteligencji. Czar prysnął? Czujemy się oszukani? A co jeśli ten cyfrowy wytwór zdążył stać się dla nas inspiracją do napisania własnego wiersza?
Co będzie jutro?
Eviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy
– pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer.
Nędzny filistrów naród! My artyści,
My, którym często na chleb braknie suchy,
My, do jesiennych tak podobni liści,
I tak wykrzykniem: gdy wszystko nic warte,
Eviva l'arte!
Dla przyszłych pokoleń muzyka, literatura lub obrazy tworzone przez AI będą sytuacją zastaną, a co za tym idzie w pełni naturalną. Jaki zatem będzie ich stosunek do tradycyjnej sztuki? Czy ludzie przyszłości zechcą obcować z przejawami prawdziwego, żywego artyzmu? Czy raczej będą postrzegać go wyłącznie w kategoriach folkloru lub muzealnej ciekawostki? Czy sami będą chcieli pisać, rzeźbić, malować, komponować? Tego nie wiemy.
Jeżeli jednak spojrzymy na to w ten sposób, że na przestrzeni tysięcy lat, mimo nieprzerwanie zmieniającego się świata, człowiek wciąż albo realizował się twórczo, albo szukał styczności z twórczością innych ludzi; to możemy mieć nadzieję, że źródła prawdziwej sztuki zbyt szybko nie wyschną.