Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Maryla Wolska

Szara godzina

Krótkiego dnia znużone, senne światło kona,
Krótkiego dnia, co z sobą nic nie przyniósł w dani,
Kroplą w zamierzchłej czasu gasnący otchłani,
Smutny jak rzecz bezcenna, swoja — a stracona…

Kończy się dzień dżdżu ciężkim umęczonym płaczem,
Kończy się i w zmąconych odblaskach dogasa;
Na mokry błękit nieba wyszedł znów zza lasa…
Żal mi, choć nie wiem czemu, ani pomnę za czem.

Coś w piersi mej się skarży jak pieśń niewygrana,
Coś, co słów się domaga dzień cały, od rana,
Coś, co myśl moją przędzą osnuwa mozolną…

Nie wiem, co to — lecz czuję, że mnie gnie tęsknota,
Że się z tym dusza moja zmaga i szamota
I że mówić mi o tym nie wolno — nie wolno…