Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Julian Tuwim

Tęsknota

Uparła się moja tęsknota,
Uparł się dziki mój żal,
Że muszę ciebie zobaczyć.

A była słota jesienna,
Słota…
(Litość miej! Wyjdź!)

Pod oknami twojemi chodziłem,
(Rozpaczy kamienna!)
I z żalu wyłem, jak pies!
Bo uparła się moja tęsknota,
Bo uparł się dziki mój żal,
Że muszę ciebie zobaczyć…

Trzeba było się chyba zsobaczyć:
Upokorzyć się prośbą haniebną,
Iść tam do ciebie — prosić!!
Co? Na klęczkach cię błagać,
Wstyd najstraszniejszy znosić!
Tego chcesz?
— Byś mnie pogardą zaczęła smagać,
Dziewko!!

Bym ryczał, skamlał, jak zwierz:
„Litość miej!!”
A tobie, psiakrew, nieochota!
A tobie w rozpaczy mej
Przeszkadza słota:
Mokro… mgła… chlupot błota!…

…A uparła się moja tęsknota,
A uparła się moja tęsknota!…