Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Józef Birkenmajer

Przed czarnym krucyfiksem

Przed krucyfiksem czarnym na Wawelu,
Kędy się święta modliła królowa,
Często mych modłów słychać było słowa,
Pełne narzekań, pełne smutków wielu;

Echem gotycka tłumiła się nawa…
Nikt mię nie słuchał, jeno głuche ściany
I smętny Chrystus, gwoździem przykowany…
Ale ta skarga, to modlitwa łzawa

W ciszy tej brzmiała wołaniem mocarnem,
Jakby grobowców anieli-stróżowie
Swym szlochem mojej wtórzyli rozmowie
z tym krucyfiksem czarnym…

Przed krucyfiksem czarnym na Wawelu,
Dawnej świetności ślady widząc wkoło —
Dziecię niewoli — uginałem czoło
Jęcząc: Zmartwychwstać daj nam Zbawicielu! —

Gwoźdźmi przebite podniosłeś k’nam ręce — —
My skute dłonie wznosim k’Tobie: chceszli,
Żebyśmy więcej jeszcze cierpień przeszli? —
Czy ju triumfu nie dasz nam po męce? — —

Czy wiecznie szlakiem mrocznym i cmentarnym
Iść będziem, drogi krzyżowej Twej śladem?…
W takiej modlitwie łzy sypałem gradem
przed krucyfiksem czarnym…

Przed krucyfiksem czarnym na Wawelu
Skargę rzucałem rozpaczną, bolesną
Na chmurną młodość i na śmierć przedwczesną
Tych, którzy padli bez chwały, bez celu…

Wołałem: zlituj, zlituj się o Chryste —
Nad obłąkanym tłumem, co ci bluźnił!
Chryste! ach, gdybyś pomstę Twą opóźnił,
Doszłyby do Cię serca ich ogniste,

Które się rwały ku czynom ofiarnym!…
I pomnę, słońca blask złoty przystrajał
Twarz Zbawcy świata, kiedym ja się kajał
przed krucyfiksem czarnym…