Jerzy Liebert
Miłość, na którą cierpię…
Miłość, na którą cierpię, jest jak trąd palący,
Który serce jak ciało rozkłada i kruszy —
Ty jesteś mą miłością i trądem i ciałem,
O, luba, wiem, twa dusza nie kocha mej duszy.
Gdy noc srebrna, jak wieko sarkofagu chłodna,
Przykrywa nas gwiazdami — jak obłok płynący,
Obojętna w przestrzeni jesteś i pogodna,
We mnie płyniesz jak strumień drapieżny i wrzący.
Spragnione majestatu i woni niebiosów,
Próżno serce się wznosi i drży jak powieka,
Zapachem ciała, mocnym aromatem włosów —
Ty jesteś mojem niebem, chłodna i daleka.
Lecz napróżno cię dotknąć chcę. Jak gołąb lotny,
Jak błękit mi umykasz, nim piersią cię chwycę —
Kiedyż, obcy błękitom, na lądach samotny,
Ujrzę morza gościnne, twoje dwie źrenice?