Gustaw Daniłowski
Gdzie ona?
Pól mi zielone błyszczą malachity,
Koralem maków tkane, srebrem rosy,
I, niby namiot z błękitów rozbity,
Tak nad tą ziemią zawisły niebiosy.
W błękitach słońca lśni tarcza złocona,
A jednak smutno. Jej niema, gdzie ona?
Wieczór się zbliża; na smukłe topole
Z krzykiem zleciały kawki dla narady:
Bocian już usnął w swym gnieździe na kole;
Wypłynął księżyc i patrzy się blady,
Czy prędko słońce na zachodzie skona,
A mnie tak smutno. Jej niema, gdzie ona?
Takie tu piękne, ukraińskie noce,
Gdy wiążą kraj ten swojej ciszy pętem:
Niebo drobnymi gwiazdami migoce,
Potem zabłyśnie mnogich gwiazd diamentem.
I stoi noc ta, gwiazdą załzawiona…
A mnie tak smutno… Jej niema, gdzie ona?
Gdzie ona? ciche pytają kurhany.
Co się po polach rozsiadły szeregiem.
Gdzie ona? szepcą mi gwiazd karawany;
Brzozy tak płaczą ponad stawu brzegiem…
Gdzie ona? krzyk ten rwie się z mego łona…
I tak mi smutno… Jej niema!… gdzie ona?