Edward Słoński
W bezbrzeżną dal
Wsłuchany w pieśń, w bezbrzeżną idę dal
zgubioną w mgłach ścieżyną,
a u mych stóp po grzbietach modrych fal
zerwane lilie płyną.
I słońce gra, i tęczy barwny łuk
na modrych falach kładnie,
a fala drży… to przyjdzie do mych nóg,
to w nurtach gdzieś przepadnie.
Wsłuchany w pieśń, w bezbrzeżną idę dal,
w echowe jakieś grania —
i tak mi żal, tak beznadziejnie żal
mojego miłowania.
I nie wiem sam, gdzie teraz jesteś ty,
mój dobry śnie z przed laty!
I płyną łzy, rzęsiste moje łzy
na wody i na kwiaty.