Edward Słoński
Przyszłaś, jak wiosna
Przyszłaś jak wiosna,
rozkwitłaś jak kwiat
w jesiennym smętku
moich męzkich lat.
Jak słońce złoty
zataczając łuk,
weszłaś w świątynię,
z której odszedł Bóg,
i wzięłaś w ręce,
jak umarły kwiat,
serce zdeptane
przez ludzi i świat.
A ledwie wzięłaś,
wnet w słońcu twych rąk
serce zakwitło,
jak różany pąk.
Dziś… gdzie ty jesteś?
Wiosna przeszła już —
uwiędłe płatki
opadają z róż,
na pustej grządce
zwiądł ostatni kwiat
w jesiennym smętku
moich męzkich lat.