Edward Słoński
O świcie
Świta… Ucichły wszystkie szmery w borze,
Blask jakiś srebrny zszedł na górskie szczyty…
Świat cały zasnął… w szare mgły spowity
Cały bór zasnął… W dole na jeziorze,
Gdzie niebo kładzie swe ciemne błękity,
Swój sen ostatni o cichym wieczorze,
Śpią lilie… modre kołysze je łoże
Nad głębią, z której zaraz wstaną świty.
Tylko ja nie śpię. W szarawym półmroku
Świetlanych marzeń wije się nić złota…
Chcę gdzieś odpłynąć na jakimś obłoku.
Chcę gdzieś odpłynąć, chcę stargać wędzidła,
Lecz na mym progu usiadła tęsknota
I pierś przygniotła i związała skrzydła.