Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Cyprian Kamil Norwid

Stolica

O ulico, ulico
Miast, nad któremi krzyż!
Szyby twoje skrzą się i świécą,
Jak źrenice kota, łowiąc mysz.

Przechodniów tłum, ożałobionych czarno
(W barwie stoików).
Ale wydąża każdy, że aż parno
Wśród omijań i krzyków.

Ruchy dwa i gesty dwa tylko:
Fabrykantów, ścigających coś z rozpaczą,
I pokwitowanych z prac przed chwilką,
Co tryumfem się raczą…

Konwulsje dwie i dwa obrazy:
Zakupionego z góry nieba,
Lub fabrycznej ekstazy
O kęs chleba.

— Idzie Arab z kapłańskiem ruszeniem głowy,
Wśród chmurnego promieniejąc tłoku,
Biały, jak statua z kości słoniowej;
Pojrzę nań… wytchnę oku.

Idzie pogrzeb, w ulice spływa boczne
Niepogwałconym krokiem;
W ślad mu pójdę, gestem wypocznę,
Wypocznę okiem.

Lub, nie patrząc na niedobliźnionych bliźnich lica,
Utonę myślą wzwyż:
Na lazurze balon się rozświéca,
W obłokach krzyż.

Reklama