Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Bolesław Leśmian

Sen

Śniło mi się, że konasz samotnie,
Mnie nie było, ale jestem już!…
Biegłem do cię powrotnie, powrotnie
Poprzez gęstwę błyskawic i burz.

Leżysz — męką szpecona bezkarną
I zanikiem wychudzonych lic.
Dłonie twoje do próżni się garną…
Patrzysz na mnie i nie mówisz nic.

Więc porwałem cię w ramion spowicie
Razem z śmiercią, co twe piersi ssie, —
I swe własne tchnąłem w ciebie życie, —
Tchnąłem życie — i zbudziłem się!