Autor nieznany
List miłosny
W jedności, stałości serca mego
Żadnemu nie objawiam tego,
Jedno tobie, namilejsza!
Moje pocieszenie
A przytem pozdrowienie
I pokłonienie,
Bo tego jest w obyczajach wiele,
I po wtóry kroć pozdrowienie
I pokłonienie
Na obiedwie kolanie
Aż do samej ziemie.
Przytem, namilsza, nawiedzam zdrowie twoje,
A tobie też opowiedam swoje.
Toć na mię wie Pan Bóg z wysokości,
Iż ja ciebie miłuję z serdecznej miłości,
Tak, iż też o tobie nie mogę przestać myślić we dnie i w nocy,
Dobrze, że ze mnie zdrowie nie wyleci.
Toć bych ja ciebie nic nie żałował,
Bych sie jedno z tobą, moja namilsza, nagadał
I do wolej namiełował…
O Boże wszechmogący, który panujesz stworzeniu swemu,
Oddal dziś smutek, który panuje sercn memu,
Boć muszę na każdą godzinę wzdychać,
A ciebie, miłą, zawsze wspominać.
By sie wszyscy doktorowie argowali,
Jeszczeby mojego smutku nie wypisali,
Bo tak me serce jest wielmi zranione.
By były wsyćki maści zebrane,
Apteki przyrównane,
Nie mogłyby mieć pomocy,
Kromia bożej mocy.
Jedno ty, mój przyjacielu namilszy,
Ty jeś też ze wszech nawdzięczniejszy,
Ty pocieszysz, ty ochłodzisz,
Ty uzdrowić raczysz!
A by sie też wszyćcy ptacy zlecieli,
Tedyby sie takowej miłości dziwowali.
A jeszcze, moja namilejsza,
Przez ten list niniejszy pytam,
Powiedz mi co wesołego
Dla pocieszenia serca mego…
A zatem cię poruczę Onemu,
Co służy wszytek świat Jemu,
I po wtóry kroć poruczam ja Panu Bogu,
Który wstał trzeciego dnia z grobu….
A jeślim ja tobie mił,
Chcę, aby ten list na cie zawżdy patrzył,
A póki sie nie zedrą słowa listu tego,
Póty ty, ma namilsza, nie wynidziesz z serca mego.
Amen.
(Z 2. poł. XV wieku)