Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Adam Asnyk

Jedni i drudzy

Są jedni, którzy wiecznie za czemś gonią,
Za jakąś marą szczęścia nadpowietrzną;
W próżnej gonitwie siły swoje trwonią,
Lecz żyją walką serdeczną.

I całą koléj złudzeń i zawodów
Przechodzą razem z rozkoszą i trwogą,
I wszystkie kwiaty zrywają z ogrodów
I depczą pod swoją nogą.

Są inni, którzy płyną, bez oporu
Na fali życia unoszeni w ciemność,
Niby spokojni i zimni z pozoru —
Bo widzą walki daremność.

Zrzekli się cierpień i szczęścia się zrzekli,
Zgadując zdradę w każdym losu darze;
Przed swojem sercem jednak nie uciekli —
I własne serce ich karze!

Gdy się spotkają gdzie w ostatniéj chwili
Jedni i drudzy przy otwartym grobie,
Żałują, czemu inaczéj nie żyli, —
Wzajemnie zazdroszczą sobie.