Przejdź do treści Przejdź do menu Przejdź do wyszukiwarki

Podziel się tym

Adam Asnyk

Dwie fazy

I

Kiedy myśl wielka nagle zajaśnieje
I porwie z sobą mętną ludzi falę,
Burzliwym prądem niosąc ją przez dzieje
Ku szczęściu, prawdzie, zwycięstwu i chwale,

Wtenczas pierś każda ludzka olbrzymieje,
I ponad trwogi powszednie i żale,
Każdy jak Tytan wyrasta zuchwale,
Po nieśmiertelną sięgając nadzieję.

Wtedy z owego tajnego ogniska,
Na świat ożywcze spływają promienie,
Życie, co siłą i młodością tryska,

Zyskuje na swej wartości i cenie,
A i śmierć sama pięknością połyska,
Jak godne męskiej pracy zakończenie.

II

Lecz gdy zagaśnie blask promieniej zorzy,
Gdy myśl ożywcza sercami nie włada,
Zaraz duch ludzki waha się i trwoży,
I nikczemnieje znowu i upada;

Wówczas strach tylko pędzi ludzkie stada,
W których zepsucie i rozpacz się mnoży…
I rzesza ludów przerażeniem blada,
Błądzi bez celu wśród ciemnych rozdroży.

Wówczas świat dziwnie zmieniony i stary,
Samą goryczą swoim dzieciom płaci;
Życie bez pragnień, bez natchnień, bez wiary,

Cały swój urok, całą jasność traci;
A śmierć w ohydnej zjawia się postaci,
Jak straszne widmo nicości i kary!