Maria Pawlikowska‐Jasnorzewska
Inkub
Na wielkim łóżku paryskiem,
obok poduszki
— tej drugiej —
nie mogę spać podczas pełni.
Księżyc
wślizguje się błyskiem
pod kapę w srebrzyste smugi…
chce puste miejsce wypełnić.
Nikt go nie spędza,
nie płoszy —
więc chyli się ku mnie
i czyha,
i usta mi światłem nasyca.
— Leżymy jak na dnie noszy…
i serce moje oddycha
pełnia — ach, tylko księżyca…